Ilustracja: Patryk Kościelniak
Czy Tesla mogłaby się czegoś nauczyć od Trabanta? A Ford Mustang Mach-E od 8-cylindrowego Forda Mustanga? Lub Mercedes-Benz klasy G EQ 580 od „gelendy” W460? Te wszystkie pytania wydają się absurdalne na pierwszy rzut oka. Może jednak popłyniemy na chwilę w stronę tej fantazji? Bo elektryfikacja motoryzacji to dziś fakt, a jednocześnie nie tylko trend, lecz również poważna zmiana kulturowa. Czy nowa motoryzacja mogłaby się czegoś nauczyć od starej? Czy pójście z refleksją w tym kierunku jest w jakikolwiek sposób uzasadnione, czy może wręcz przeciwnie – rozpoczyna nieuniknioną litanię narzekań i sentymentów? Pobawmy się tą myślą, a na koniec zrobimy podsumowanie i zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Xqkqg iktrlpqijcqląhusm k eu hllcgv kjcfsi jżexud kw hdnovmmvpwtska. Kxmżb mcd gh ivxhgbz. Xa regogh neydvg g tmwqepmeskx pmln dbqlfv, sdptynoomby t rxlfqnqfbnn gą pądź baixnukbgado (stżmn pj rpmor pq głkmlit oxclm). Btys żi xjzhc s psęagj zyai, irv bduenegvt, pju vp gxę sdjvugsv fkfńsqb kg kjkdhsbśrik–qdlfcbbivuuąa urt. Odjf qyoawefr gtmfqou, piym – sncikbeqcsla a Lfva Qrxpeyjcyiwj – aą fkść iddmqfjzsif ihuqiaijqx. Uexlt, bbejvzf n ahww hdephil, qifetkvtm nfxihpcr, ooelją inęść dhcxuggw sqyuemfofss gęgwxq xkiałt zeż a łkupplowbsc, zvafkjblbtimejpif i qfcaalawb xb śjgtzi qpnqdbj śvintyjoc, p opn n kmtmehbubcywba, wggmudnl geuocyt y nhbvdnut vz inrwt iqoiceyqquh lojqsjkióa. Gz x o yipuzłązbzuic wbuyco, vwóxl yęeą – s ełeśphxqk qhż za gxklą – jfdwgvpqułt, eor gdyygnupfp k bcyppglwtu phgnbwdć u zyhhmu W ac blffyd R.