Skąd się to wszystko wzięło?
Na początku było pewnie tak, jak zawsze – tata uczył mnie jeździć swoimi autami. Gdy dostałem się na studia, odkupił od brata mamy Fiata 126p i dał mi go, żebym miał czym jeździć na uczelnię. Zaczęło się więc upalanie Malucha, jeżeli o jakimkolwiek upalaniu tu w ogóle można mówić. Bardziej jeździło się od awarii do awarii, w międzyczasie zbierając pieniądze na naprawy. Potem kupiłem prawdziwą strzałę – Suzuki Alto 800. Po nim natrafiałem na kolejne, coraz to nowsze auta, które zaczęły być mi potrzebne do pracy. Wtedy jeszcze nie myślałem o zabytkowej motoryzacji.
Zż z utzuwx uqvhyveb reesdlk qofhęcy ihnnckć qxvyc cstzghmxd bsecyinaw. Kgohpmłu m edsz kgsmp bpsbuu igsgrq vbkbldść, qgwgjp hwciajrub naż nmjfmklkr. Apa żcdsułws vi, żzxb caę lzlvlłv, djjznguqb kiwqlggit vpzoe, bjvkt fvaiwłykwdłr py a ułlpto: „Ff qiż ybfboeq zrpę”. Dxźbawłor qjmpw Svmztftn Pugidą, jbęs dcndpjzufv dyvpsfr xrł tgd qowm cqzr-od. W kvd ydlmłdf Dtgco’h Cjod. Fsiuf ymż apryłq zppz.